Smutne jest to ze praktycznie cala historia opowiedziana w filmie (ciekawa historia!) to chora wizja schizofrenika. Tylko mi nie wmawiajcie bzdur ze nie zrozumialem filmu bo zrozumialem bardzo dobrze! Koncowka filmu dobitnie pokazuje ze nigdy nie bylo TYLERA-Pitta a cala historia zwiazana z bojkami i tym kregiem byla wizja chorego umyslu czlowieka cierpiacego na schizofrenie. Schizofrenia to paskudna choroba ktora w zaawansowanym stadium powoduje ze chory widzi i rozmawia z ludzmi ktorych nie ma. Taki czlowiek siedzi sobie sam przy stole i normalnie jakby nigdy nic rozmawia z kims kogo nikt inny nie widzi. Czesto nie jest to jakis durny dialog ale poruszane sa calkiem madre i zyciowe tematy z fikcyjnym rozmowca. Chora osoba w chorej wyobrazni ma wrazenie ze tamta osoba z nim naprawde rozmawia i ze inni ludzie tez go widza. Scenarzysta koncowka wszystko dobitnie spierd...il!!! Ehhhh szkoda gadac!!!