Mam pytanie. Dlaczego jak główny bohater strzelil sobie w usta, to Tylerowi rozwaliło cala glowe, a sobie przestrzelił tylko policzek? Skoro wszystko co robili sobie nawzajem działało tak samo w stosunku do Nortona, to czemu tutaj odniosło inny skutek?
Jest taka terapia dla schizofreników, że gdy przenoszą oni swoje emocje i urojenia na awatara, a ten awatar ginie na ekranie to w ten sposób mozna tych chorych wyleczyć a przynajmniej tak słyszałem, bo sam w to nie za bardzo wierzę.
No i też jest akcja jak Norton myje zęby a ten Durden stuka się z Marlą, która właściwie przecież równie dobrze też mogła być jego omamem tylko o tym nie wiedzieliśmy, bo nikt inny z nią nie rozmawiał poza "chłopakami".